Drenaż
Problem
z wodą i wilgocią istnieje, firma z którą się umawiałam na
zbadanie sprawy i wstępne podsumowanie prac, wykonanie kosztorysu
niestety do dziś się nie pokazała. Wychodzę z założenia że
mnie zignorowali. No trudno jak ma to zrobić partacz to wolę sama
popracować nad tym problemem.
Decyzja
podjęta, robimy na wiosnę podwójny drenaż francuski ok.1,5 m, od
domu . Jeden na ok 50cm, drugi na 2,60 m. Równo lub lekko poniżej
najniższego fundamentu. Teren jest gliniasty i osadzony u podnóża
zbocza wiec fundament ma charakter schodkowy .
Zrobiło
się trochę zimno więc czekamy do wiosny. A na razie małymi
krokami z pomocą syna i męża zaczynamy działać. Wilgoć
przestała podchodzić i materiał który kupiłam już dawno, trzeba
wykorzystać.
Postanowiłam
położyć płytki ceramiczne ryzykuję że może jeszcze podejść
woda , tęsknimy za minimum normalności. Zdecydowaliśmy nie obniżać
poziomu czyli przy wysokości 1,80 m. Syn będzie mieć pokój . A
nasz fotograf artysta sporo będzie dokumentować.
Kobieta
w akcji - a stary dom wymaga wielu odświeżeń
pokój
I
Stanęliśmy
przed wyzwaniem położenia nowej powierzchni podłogowej. Ze względu
na kiepski dostęp do dobrego fachowca, który byłby na już
dyspozycyjny. Trudno, zaczęłam się doktoryzować i ruszyłam po
materiały.
-
PŁYN GRUNTUJĄCY 5l.
-
SZPACHELKI
-PĘDZLE MAŁE ŁAWKOWCE
-
WASERWAGA 1,50 m.
-
MŁOTEK
-
PRZECINAK
-
PACKA DO NAKŁADANIA KLEJU
-
MIESZADŁO DO KLEJU
-
WIERTARKA
-ŚREDNIA KIELNIA
-
ZNACZNIKI DYSTANSOWE (ja użyłam zapałek )
-
KLEJ DO PŁYTEK ( ja wzięłam najzwyklejszy na który jest
popyt)
-
MASZYNKĘ DO CIĘCIA PŁYTEK
-
TARCZĘ DIAMENTOWĄ DO KĄTÓWKI
-
WIADERKO
-
MŁOTEK GUMOWY
-
FUGA
-
GUMA DO FUGI
-
GĄBKA
Wybrałam
rodzaj podłoża na całe mieszkanie jednakowy. Moim wyborem są
płytki drewnopodobne które nie specjalnie są moim szczytem marzeń.
Przeważyła estetyka, posiadanie psa i kota i dużego ogrodu w
którym często przebywamy a glina wszędobylska którą przy różnych
pracach wnosimy do domu na butach i podłoga drewniana odpada.
Pomocni przy zakupach byli panowie z sklepu budowlanego, wystarczyło
podać wymiary i dobrali odpowiednie składniki. Instrukcję o
grubości kleju i przygotowaniu podłoża zdobyłam na zasadzie
"kawał języka za przewodnika ". Pytałam znajomych,
zasięgłam wiedzy tajemnej z książek w bibliotece, jak też
poszperałam w internecie.
Oczyszczaliśmy
ze starej podłogi i lepiku przez tydzień dłutkiem, młotkiem i
szpachelkami. Odbijaliśmy centymetr po centymetrze, zastosowałam na
oczyszczoną powierzchnię grunt dla lepszej przyczepności.
Zaczęłam
od położenia pierwszego pasa kleju w wejściu do pokoju i
posmarowałam płytki cienką warstwą, klej nakładałam pacą z
ząbkami. Sprawdzam poziom po przyklejeniu płytki waserwagą i jak
się waha to lekko stukam motkiem gumowym lub dokładałam kleju i
zakładam znaczniki dylatacyjne, układam płytki w stronę okna.
A
że mam ścianę tak krzywą jak brzegi Dunaju, to efekt braku
nadzoru budowlańców w latach 70 tych albo za dużo wody ognistej. A
teraz muszę się nieźle nagimnastykować i docinać różnych
wielkości płytki. Różnice są od 2-15 centymetrów na każdej ze
ścian. Teraz byłabym mądrzejsza o to doświadczenie i położyłabym
płytki w karo czyli na skos wtedy mniej są widoczne nierówności
ścian. Zostaje wykończenie spoin fugą ale to jak dobrze wyschnie
klej, czekałam 3 dni. Powierzchnia spełnia wymogi higieny i ciągłe
ulepszanie pomieszczeń, żadna nie odpadła. Jedynie zrobiłam błąd
biorąc te same płytki z rożnych partii gdyż są niewielkie
różnice w wielkości i grubości. Częściowo
zaważyło na równej fudze, musiałam improwizować a efekt końcowy i tak niezły, zaskakuje
naszych gości są przekonani że to panele lub drewniana podłoga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz