1/24/2021

Komin, kaloryfer i wszędobylska wilgoć w małym pokoju i remont na całego.





















Problem z wodą i wilgocią istnieje, firma z którą się umawiałam na zbadanie sprawy i wstępne podsumowanie prac, wykonanie kosztorysu niestety do dziś się nie pokazała. Wychodzę z założenia że mnie zignorowali . No trudno jak ma to zrobić partacz to wolę sama popracować nad tym problemem.
Decyzja podjęta, robimy na wiosnę podwójny drenaż francuski ok.1,5 m, od domu. Jeden na ok 50 cm, drugi na 2,60 m. Równo lub lekko poniżej najniższego fundamentu. Teren jest gliniasty i osadzony u podnóża zbocza więc fundament ma charakter schodkowy. Zrobiło się trochę zimno więc czekamy do wiosny. A na razie małymi krokami z pomocą czasem męża, czasem syna, zaczynamy działać. Wilgoć przestała podchodzić i materiał który kupiłam już dawno, trzeba wykorzystać.
Postanowiłam położyć płytki ceramiczne, ryzykuję że może jeszcze podejść woda. Tęsknimy za minimum normalności.
Zdecydowaliśmy nie obniżać poziomu, czyli przy wysokości 1,80 m. Syn będzie mieć pokój. A nasz fotograf artysta sporo będzie dokumentować.

Stanęliśmy przed wyzwaniem położenia nowej powierzchni podłogowej.
Ze względu na kiepski dostęp do dobrego fachowca, który byłby na już dyspozycyjny.
Trudno, zaczęłam się doktoryzować i ruszyłam po materiały.
Zakupiłam: :
- PŁYN GRUNTUJĄCY 5 l.
- SZPACHELKI
- PĘDZLE - Małe Ławkowce
- WASERWAGA 1,50 m.
- MŁOTEK
- PRZECINAK
- PACA DO NAKŁADANIA KLEJU
- MIESZADŁO DO KLEJU
- WIERTARKA
- ŚREDNIA KIELNIA
- ZNACZNIKI DYSTANSOWE (ja użyłam zapałek )
- KLEJ DO PŁYTEK ( ja wzięłam najzwyklejszy na który jest popyt)
- MASZYNKĘ DO CIĘCIA PŁYTEK
- TARCZĘ DIAMENTOWĄ DO KĄTÓWKI
- WIADERKO
- MŁOTEK GUMOWY
- FUGA
- GUMA DO rozprowadzenia FUGI w szczeliny między płytkami
- GĄBKA do usuwania nadmiaru i oczyszczania fugi

Wybrałam na całe mieszkanie jednakowy rodzaj podłoża. Moim wyborem są płytki drewnopodobne które
niespecjalnie są moim szczytem marzeń. Przeważyła estetyka, posiadanie psa i kota i dużego ogrodu w którym często przebywamy a glina wszędobylska którą przy różnych pracach wnosimy do domu na butach i podłoga drewniana niestety odpada. Pomocni przy zakupach byli panowie z sklepu budowlanego, wystarczyło podać wymiary i dobrali odpowiednie składniki. Instrukcję o grubości kleju i przygotowaniu podłoża zdobyłam na zasadzie "kawał języka za przewodnika ". Pytałam znajomych, zasięgnęłam wiedzy tajemnej z książek w bibliotece, jak też poszperałam w intrenecie.
Oczyszczaliśmy ze starej podłogi i lepiku przez tydzień dłutkiem, młotkiem i szpachelkami, odbiliśmy centymetr po centymetrze. Zastosowałam na oczyszczoną powierzchnię grunt dla lepszej przyczepności, według zaleceń producenta.
Zaczęłam od położenia pierwszego pasa kleju w wejściu do pokoju i posmarowałam płytki cienką warstwą,
klej nakładałam pacą z ząbkami. Sprawdzam poziom po przyklejeniu płytki waserwagą i jak się waha to lekko
stukam motkiem gumowym lub dokładałam kleju i zakładam znaczniki dylatacyjne, układam płytki w stronę
okna .



A że mam ścianę tak krzywą jak brzegi Dunaju to efekt braku nadzoru budowlańców w latach 70 tych, albo za dużo wody ognistej.
A teraz muszę się nieźle nagimnastykować i docinać różnych wielkości płytki. Różnice są od 2-15 centymetrów na każdej ze ścian.
Teraz byłabym mądrzejsza o to doświadczenie i położyłabym płytki w karo czyli na skos wtedy mniej są widoczne nierówności ścian.
Zostaje wykończenie spoin fugą ale to jak dobrze wyschnie klej, czekałam 3 dni. Powierzchnia spełnia wymogi higieny i ciągłe ulepszanie pomieszczeń, żadna dotychczas nie odpadła. Jedynie zrobiłam błąd biorąc te same płytki z rożnych partii gdyż są niewielkie różnice w wielkości i grubości płytki co częściowo zaważyło na równej fudze. Musiałam improwizować z fugą a efekt czasem zaskakuje naszych gości bo są przekonani że to panele lub drewniana podłoga.
za nim dojdę w tym pomieszczeniu do zaplanowanego pełnego etapu wykończenia to jeszcze trochę czasu minie.
Zbyt duża wilgotność podmurówki spowodowała pleśnienie ścian pod rygipsem i musiałam go ściągnąć, zatem postanowiłam zacząć od podstawowej rzeczy jaką mam w tym pokoju czyli komin i wyczystka.
Do komina udało się nająć firmę która go wyremontowała i podłączyła do pieca.


PRZENIESIENIE KALORYFERA

A także został wymontowany kaloryfer który i tak musiałabym przenieść, był usytuowany na ścianie wewnętrznej przy kominie na przeciwko okna co nie dawało efektu ciepła co według praw fizyki było do przewidzenia.                          
Przygotowałam zakupione narzędzia i instalacyjne podzespoły, łatwość podłączania na klik bez udziału hydraulika to jest wyzwanie ale wcale nie trudne jak się ma instrukcję montażu no i trochę wiedzy podstawowej na temat przepływu wody w CO. Firma Wavin była w tym bardzo pomocna. Otrzymałam katalog i
niezbędne instrukcje. 
Przygotowałam potrzebne podzespoły do montażu kaloryfera, odmierzyłam konieczne długości rur i przycięłam specjalnie do tego dostosowanym przecinakiem ;można powiedzieć cos na kształt nożyc .

Przekrój rury po przycięciu ma niewielkie zadziory i koniecznie trzeba je przetrzeć papierem ściernym ja użyłam gradacji nr. 200
Po oczyszczeniu i wyrównaniu krawędzi konieczne jest umieszczenie tulei, która działa na zasadzie kliknięcia przy podłączeniu z podzespołem łączącym np. z kolankami  które widać na zdjęciu obok. Te kolanka podłączyłam do rur miedzianych bezpośrednio gdyż są kompatybilne z tym systemem wystarczyło obciąć ringiem rury miedziane i lekko je poddać gradacji aby wyrównać ostre krawędzie i założyć kolanka - przy zakładaniu słyszalny jest klik który świadczy o poprawnym założeniu Przeciągnęłam rury za stelażem wypuszczając je kolankiem bosym i złączką tu użyłam kombinacji choć można było to zrobić prościej no ale cóż brakło mi tulei i  kolanka zwykłego poszłam do sklepu i co się okazało ze juz nie zamawiają bo nie ma zbytu trochę to mnie zdziwiło gdyż system jest szybki i czysty w montażu i jak ja jako laik uznałam go za super instalacje to czemu hydraulicy tego nie używają . Sądzę że, 
1) za szybko by skończyli pracę no i zysk ?
2) przecierki rur wymagają jedynie dokładności aby nie zostawiać żadnych nierówności jak opiłków a tu pewnie trochę kiepsko. 
Posiłkowałam się tym co posiadam i co mi zostało po poprzednim montażu trzech kaloryferów  grzejnik podłączony, choć odwrotnie innego nie mam i uchwyty widać.  Zastosowałam nóżki i nie wieszałam na ścianie gdyż na podmurówce to kiepski pomysł tym bardziej że ja z tej strony wzmacniałam ścianę a ingerencja mogłaby osłabić i wolę nie ryzykować. A jak skończę remont to grzejnik będzie w ażurowym stelażu drewnianym. Jak na laika i kobietę to wyszło "po japońsku jako tako" i tanio. 
Za przeniesienie kaloryfera w 2013r gość zaśpiewał mi koło 10stówek(zrezygnowałam) Nie licząc pracy i czasu jaki  poświęciłam w 2020 roku wydałam na materiał trochę ponad 180zł.
Twierdzę iż "system Hep2o"jest łatwy w montażu i od 2014 roku sprawdza się bez awaryjnie, łatwo się go składa niczym klocki lego. 

5 komentarzy:

Joanna Zadrożna pisze...

Świetnie napisany artykuł. Mam nadzieję, że będzie ich więcej.

Dominika Starańska pisze...

Świetnie jest ten artykuł. Mam nadzieję, że będzie ich więcej.

Karolina Zarębska pisze...

Bardzo fajnie napisany artykuł. Jestem pod wrażeniem.

Cała Jestem Skowrońska pisze...

Bardzo miło mi iż przypadła do gustu Paniom moja wena twórcza.

Krzysztof pisze...

Fajnie napisane daje do myślenia tutaj można też coś dla siebie zobaczyć

kanalizacja i odpowietrzenie

  Remonty w domu który przez ok.. 30 lat był zaniedbany i nic w nim nie robiono mszczą się niemiłosiernie. Jedni dbają a drudzy maja w nawyk...